Rozdział 3

Na miejsce dojechałam bez większych utrudnień. Było już bardzo późno. Podróż zajęła mi niemal cały dzień. Słońce chyliło się już ku zachodowi. Dotarłam przed zmrokiem jak planowałam.


 Zamierzałam wynająć  pokój. Postanowiłam coś zjeść i odpocząć po podróży. Musiałam się też przespać. Niewiele spałam od zdarzenia z Sonią. Musiałam być silna i gotowa na wszystko.


Dziupla znajdowała się dwa lub trzy kilometry od hoteli i pensjonatów  które spisałam, na liście mnie interesujących. Wszystko dokładnie sprawdziłam. Nie jeżdżę nieprzygotowana.Odpocznę, zjem i pójdę najpierw na zwiady, a potem załatwić sprawę.

***

W dzień te potwory śpią w swoich trumnach. Postanowiłam więc rano wyruszyć sprawdzić jak wygląda "gniazdo", a także ile osobników zawiera. Badanie w ciemnościach nieznanych rejonów mogłoby okazać się zgubne i skończyć się moją śmiercią. 

W dzień miałam przewagę. Choć i tak zawsze jestem czujna.  Zameldowałam się w niedrogim, ale porządnym hotelu którego lokalizację znalazłam wcześniej w necie. Wybrałam taki dwa kilometry od celu. Na szczęście były wolne miejsca. Poprosiłam o posiłek do  pokoju. Zjadłam i poszłam spać.

***

Rano przebudziły mnie promienie słońca. Wstałam, zrobiłam poranną toaletę (choć nie malowałam się na "akcję", bo i po co) zjadłam syte  śniadanie i  ruszyłam pieszo pod wskazany przez bossa adres. 

W docelowym miejscu nie spodziewałam się tego co zastałam. 

Stare zamczysko wyglądało jak z powieści o Draculi. Wyciągnęłam komórkę. Postanowiłam udokumentować zadziwiające miejsce łowów i zadzwonić do szefa po ewentualnie dodatkowe informacje.

Weszłam do środka aby się rozejrzeć. Drzwi (lub raczej wrota) otworzyły się z dużym skrzypem. Wewnątrz czuć było stęchlizną. Pomieszczenie wydawało się opuszczone dawno temu. Brud, pajęczyny i ogólna wilgoć zapewniały że od dawna nikogo tu nie było. Nie dałam się jednak zwieść. Nie chodziło o zamek, lecz o jego podziemia. O znajdującą się tam (jak widziałam na dostarczonych przez szefa planach) piwnice.

To tam spodziewałam się odnaleźć "mieszkańców" zamczyska.

***

Zejście do piwnicy ciągnęło się w nieskończoność. W podziemiach   znalazłam nie cztery, a dwanaście trumien. Tak jak myślałam, informacje którymi dysponował zakon były niedokładne. Oceniłam swoje szanse z potworami. Będę potrzebować wsparcia, jeżeli liczba potępionych jest zgodna z  liczbą trumien. A w  większości przypadków tak niestety było.

Rozejrzałam się i porobiłam zdjęcia. Dokumentacja jest najważniejsza. Wszystko wydawało mi się zbyt oczywiste, zbyt łatwe. Trumny tak po prostu stały, nie ukryte w żaden sposób przed przypadkowym zbłąkanym świadkiem. To było bardzo podejrzane. Otworzyłam jedną z nich. Okazała się pusta.

-Jak to?! - Pomyślałam na głos, i otworzyłam następną. To samo. Trzecia także była pusta. Dopiero w czwartej znalazłam młodą kobietę. Była ubrana współcześnie. Musiała zostać zmieniona niedawno. Miała ostre wręcz agresywne rysy twarzy, ale przed przemianą mogła wyglądać łagodniej. Wiedziałam że wampirzyca tylko śpi, ale wydawała się jak martwa. Ręce ułożone na piersi, nie poruszającej się w rytm oddechu. To dawało złudne wrażenie dla kogoś kto nie wiedział z czym ma tak naprawdę do czynienia. Nie zastanawiałam się długo. Wyciągnęłam strzałę o srebrnym grocie. Nie chciałam znów brudzić miecza. 

Jednym, mocnym uderzeniem wbiłam strzałę w serce wampirzycy.

- Udzielam ci łaski - powiedziałam. Pomieszczenie wypełnił przeraźliwy krzyk potępionej. Rzucała się w konwulsjach, paląc się jednocześnie. Po chwili pozostał tylko proch. Jedyne szczątki po potępionych.

Otworzyłam resztę trumien, dla pewności. 

Tylko w jednej znalazłam kolejnego  wampira. Był to również współcześnie ubrany, dwudziestoparoletni  chłopak. Użyłam tej samej strzały która pozostała mi w dłoni po unicestwionej poprzedniczce. Znów przeraźliwy krzyk i pozostający proch. Wyszłam z piwnicy i z mrocznego zamku. Wyjęłam z kieszeni spodni telefon. Otworzyłam i wybrałam numer do szefa. Odezwała się sekretarka.

-Szefie, to nie jest zwykła dziupla. Tu jest budowana armia.- Powiedziałam zdecydowanie nagrywając się.

Komentarze

Popularne posty