Rozdział 13
Przeszliśmy nie długą ścieżkę, między wielkimi kontenerami robiącymi za magazyny. I dotarliśmy do szesnastki. Otworzyłam magazyn wręczonym mi kluczem. W środku było sześć przeniesionych trumien. Borys miał rację.
Dzięki mojemu staremu przyjacielowi, trafiliśmy dobrze już za pierwszym razem. Od razu otworzyłam pierwszą z nich. Już nie była pusta.
Znajdowała się w niej kobieta najprawdopodobniej w moim wieku. Blada, zimna, martwa. W trakcie przemiany. Wyjęłam miecz z pod kurtki, bez którego nie ruszam się nigdzie. Położyłam dłoń na twarzy kobiety i przebiłam ją mieczem, następnie odcięłam jej głowę.
Przemieniła się w proch. Odwróciłam się, i ujrzałam że Marek robi to samo z innymi trumnami.
Podeszłam do kolejnej najbliżej mnie. Była tam młoda dziewczyna. Nastolatka. Zrobiłam co musiałam, nie myśląc o tym. Działając "z automatu". Jest mi trudniej gdy są to prawie dzieci. Razem wyczyściliśmy po trzy trumny.
- Co teraz? - Spytałam Marka. - Jeśli je tu pozostawimy, ponownie zostaną wypełnione. Zginą kolejni ludzie!
- Te w zamku zostawiliśmy! - Odpowiedział.
- I to był głupi błąd!
- Dobra. Chcesz wywozić, to wywozimy. Tylko czym?
-Wywieźć i zniszczyć! A potem wrócić po te w zamku. I zrobić to samo. - Rzekłam.
- Nie zapomnij że nie dopadliśmy jeszcze przyczyny tych problemów. I nie wiemy gdzie jest gniazdo stwórcy tych których tu unicestwiliśmy.
- Nie zapomniałam!- Oznajmiłam mu z agresją w głosie.
***
Wybrałam ponownie numer do Borysa. Poprosiła go o namiary na dyskretną firmę transportową, i do najbliższej spalarni śmieci. Moja kolejna prośba na pewno wydawała mu się jak z kosmosu. Ale mi pomógł, i jak to on nie zadawał pytań. Za transport i milczenie trzeba było nieźle dopłacić. Łapówki to chyba standard w tych okolicach.
Obserwowałam otoczenie, gdy Marek z transportowcami robili swoje.
Na nasze szczęście właściciel magazynów był zajęty swoimi sprawami. Po drodze do palarni, przyszedł mi do głowy niezły pomysł. Którym po wszystkim postanowiłam podzielić się z partnerem.
Panowie z transportu kategorycznie odmówili wejścia do (niby) opuszczonego zamczyska. Miałam swoje obawy, ale pozostałe trumny nadal tam były, na nasze szczęście! Musieliśmy je więc zabrać, bo następnym razem mogło być już za późno.
Wnieśliśmy je do transportu z Markiem (jestem wysportowana, więc silna). Ciężko było, ale nie było to niewykonalne.
Ponownie wróciliśmy do palarni. Tam oczywiście też trzeba było przepłacić, bo wymagaliśmy spalenia dość osobliwych "śmieci". Obyło się jednak bez problemów. Po tej pracy zmęczona byłam jak nigdy. Wróciwszy do hotelu marzyłam już tylko o kąpieli i posiłku. Trzeba jeszcze było opowiedzieć o wszystkim Vi, i zadzwonić do szefa z relacją. Nim weszłam do swojego pokoju przypomniałam sobie pomysł na który wpadłam w aucie transportowym.
- Marek, słuchaj. - Zaczęłam zatrzymując go. - Tak sobie myślałam. Bo jak "stwórca" pozostawił swoje ofiary w trakcie przemiany, to na pewno zamierza do nich wrócić gdy owa przemiana dobiegnie końca.
-Masz rację.
-Wtedy właśnie moglibyśmy dopaść porywacza Froda! Przecież on nie wie że wywieźliśmy i zniszczyliśmy trumny. Na pewno wróci do magazynu po nowo przemienionych. Trzeba tylko obserwować to miejsce!
-A jak najpierw wróci do zamku i odkryje że w piwnicy nie ma trumien? -Spytał Marek.
- To i tak na pewno przyjedzie do magazynów by sprawdzić czy odkryliśmy pozostałe sześć. A i tak pewnie będzie zdania że to nie możliwe, i trumny w magazynach są bezpieczne! Pomyśl! Mieliśmy duże szczęście. Tylko dzięki mojemu znajomemu z tych okolic. Jakie były szanse że znajdziemy te magazyny?
-Szczerze mówiąc żadnych - znów się ze mną zgodził. - Czyli sugerujesz że nie musimy szukać wroga, bo ten sam nas znajdzie. Wystarczy poczekać? - Kontynuował.
- Tak. Właśnie to sugeruje. Zaczaimy się pod magazynem, a gdy "stwórca" potępionych, których unicestwiliśmy się zjawi, wykończymy go.
- A z kąt wiesz ile przyjdzie nam czekać? - Powątpiewał.
- Przecież wiesz że całkowita przemiana trwa dzień, góra dwa! - Stwierdziłam.
-No tak. Ale uważam że będziemy mieć dużego farta, jeśli twój plan się powiedzie.
-Warto spróbować! - Upierałam się.
Komentarze
Prześlij komentarz