Rozdział 4
Wróciłam do hotelu. Byłam przygnębiona odkryciem. Musiałam podzwonić! Ostrzec Zakon, poinformować Marka i bossa który konsekwentnie nie odbierał telefonu. O swoim odkryciu! Nie wiedziałam gdzie jest osobnik który przemienił tę dwójkę z piwnicy. Nie wiedziałam również czy liczba trumien wyznacza liczbę planowanych nowo stworzonych. Mogło ich być więcej. Czekałam cierpliwie na telefon od szefa pakując dodatkową broń do sportowej torby, którą nosiłam na "akcje" razem z ukochanym łukiem. Miecz umieściłam w pochwie przy pasie. Nałożyłam długi, skórzany płaszcz by zamaskować pod nim broń. Potrzebowałam wsparcia, trzeba też było stworzyć konkretny plan. Byłam pewna że to co wiedziałam to początki budowania armii dla Pierwszej, by mogła za jej pomocą zniewolić rasę ludzką. Lilith już miała w tym wprawę. Została już raz powstrzymana przez najlepszego z Zakonu i uwięziona. Wielokrotnie słyszałam te historie. W ZŁP była powtarzana jak mantra. Sześćdz...